Utrata widoczności i upadek na ziemię samolotu Zodiac CH-601 SP-YOK ze skutkiem śmiertelnym 1320/11

Data zdarzenia: 
14 October, 2011 - 14:50

Lokalizacja

Poland
49° 43' 58.008" N, 21° 9' 20.988" E

Tytuł opracowania: Raport wstępny o wypadku lotniczym ze skutkiem śmiertelnym

Miejsce zdarzenia: Bugaj, pow. Gorlice
Państwo: Polska

Rodzaj i typ statku powietrznego: samolot Zenith Zodiac CH-601 HD
Znaki rejestracyjne: SP-YOK

Numer akt: 1320/11

Powiązane raporty:

ZałącznikWielkość
2011_1320_RW.pdf210.12 KB
comments powered by Disqus

Ale ktora wypowiedz?

Ale ktora wypowiedz?

Popieram! Super wypowiedz!

Popieram! Super wypowiedz! Powinien Pan ja przeslac do PLAR

Jesli ktoś kreci głową w

Jesli ktoś kreci głową w chmurach to mu gratuluje:) Ja osobiście raz w miesiącu wykonuje minimum strefę w zasłonce i jak tylko nadarza się okazja to wykonuje przynajmniej podejście do minimów (w ramach treningu poza normalnymi operacjami). Chciałbym mieć komfort latania zawsze w VMC. Niestety, żyję z tego i często muszę wykonywać loty w IMC. Widzę, że nie złapałeś kolego mojej myśli. Jeśli się regularnie nie ćwiczy wg przyrządów a tym bardziej nie lata w szyku w chmurach to się tam nie pcha. Tak przy okazji to "ślepak" jest już potrzebny przy locie wg VFR spec. ale z tą opinią nikt nie musi się zgadzać, poza tym mogę się po prostu nie znać...

"Przebijanie chmur szykiem

"Przebijanie chmur szykiem jest sztuką ",bez treningu i tzw. ślepaka prawie niewykonalne i to bez szyku.Napisałem "prawie niewykonalne", bo można ew. liczyć na przysłowiowe szczęście.W chmurze możesz sobie kręcić głową dowoli - jak nie bedziesz umiał utrzymać zadanej trasy lotu w/g przyrządów lub wykonać zakretu "w tył zwrot" po nieplanowanym wejściu w chmure to "po ptokach" .Nikt Cię nie zmusza do utrzymania nawyków pilotażowych , ale moja rada lataj w idealnych warunkach i najlepiej sam, a nie wypisuj farmazonów w stylu "Po co "ślepak" do PPL?"

Jeśli kogoś boli kark od

Jeśli kogoś boli kark od kręcenia głową w locie szykiem jako prowadzony to ja proponuje mu żeby sobie odpuścił bo nie jest zbyt dobrze wyszkolony w tym elemencie. Przebijanie chmur szykiem jest sztuką. Z tego co pamiętam w żadnym punkcie szkolenia samolotowego (poza wojskiem oczywiście) nie ma takiego ćwiczenia.
Po co "ślepak" do PPL? Tylko osoba, która lata od trzech lat może mieć takie wyobrażenie, gdyż sądząc po wypowiedzi jest to "baaardzo doświadczony". Niestety rok 2011 był rokiem tragicznym dla lotnictwa GA, podobnie jak lata 2009-2010 dla wojska. Życzę wszystkim żby 2012 był bezpieczny i żebyśmy wszyscy szczęśliwie wracali na lotniska.

Również jestem po lekturze

Również jestem po lekturze tego artykułu i zgadzam się z Panem w 100 %. Stanowisko prezentowane w tym artykule przypomina zawracanie Wisły kijem. Autor utknął chyba na wieki w dawnych czasach - "piramidy" itp. Nie mówię, że to jest złe, ale w dzisiejszych czasach nierealne. Autor zapomniał, że kiedyś życie płynęło znacznie wolniej, bez telefonów komórkowych, komputerów i internetu. Te czasy nie wrócą.
Bardzo cieszy mnie Pana głos w tej sprawie. Z tekstu wynika, że "siedzi" Pan w lotnictwie od wielu lat, że reprezentuje Pan starsze pokolenie pilotów wychowanych w systemie tzw. "piramidy". Nie sądziłem, że z tego środowiska spotkam taki głos, raczej uważałem, że komentowany przez nas artykuł odzwierciedla poglądy właśnie środowiska pilotów "starej daty" - bez urazy. Przywraca mi Pan nadzieję, że jeżeli takich osób jest więcej to może coś się zmieni.
Nie jestem zawodowym pilotem i choć wiekowo nie najmłodszy (50 l.) posiadam licencję PPL(A) od dwóch lat i bardzo małe doświadczenie z którego zdaję sobie sprawę. Latam tylko turystycznie i dla niewątpliwej przyjemności. Kiedy tylko mam wolny czas latam i przy każdym locie trenuję dodatkowo jakiś element pilotażu żeby nie zapomnieć. Niestety radość latania psują mi właśnie takie artykuły jak ten w PL, które z definicji stawiają mnie na marginesie. Są pełne pychy i arogancji. Taką samą postawę obserwuję w tzw. środowisku lotniczym (jeszcze się z nim nie identyfikuję). Te wszystkie opowieści o braci lotniczej, przyjacielskich stosunkach, wzajemnej pomocy itp. można włożyć między bajki. Ograniczają się chyba tylko do niewielkich, zamkniętych grup. Jak dotąd zamiast z życzliwością, pomocą, zwykłą uprzejmością ze strony doświadczonych pilotów spotkałem się raczej z czymś przeciwnym. Wystarczy czasami posłuchać kąśliwych komentarzy w eterze jeżeli ktoś się pomyli lub sobie gorzej radzi.
Mam wrażenie, że "stara wiara" pilotów chciałaby najlepiej zabetonować dostęp do GA. W ich postawie widać jakąś zawiść, że oni musieli odbyć taką długą, cierniową drogę do swojej licencji a jeszcze trudniej było o dostęp do samolotu żeby polatać, a taki człowiek jak ja idzie do prywatnej szkoły (niestety aerokluby, chyba z własnej winy, przegrywają konkurencję) odbywa szkolenie, zdaje egzaminy i ma licencję. Co więcej kupuje własny samolot i nie ma problemu z dostępem - lata kiedy chce. Rozumiem, że to chyba trochę boli, ale takie są czasy i nic już tego nie zmieni.
Bardzo liczę na to (ja i mnie podobni), że jest więcej takich pilotów jak Pan, którzy akceptując zmieniającą się sytuację mają szerokie horyzonty. Na takich ludzi liczymy, my młodzi stażem lotniczym (niekoniecznie wiekiem). Wasza wiedza i doświadczenie są bezcenne i absolutnie niezbędne. Powinny byś bezwzględnie i w maksymalnym stopniu wykorzystane, udostępniane dla szerokiej, coraz większej rzeszy pilotów GA a nie zamykane pod kloszem z tworzeniem sztucznych barier.
Trzeba wreszcie przyjąć do wiadomości, że licencja pilota będzie się z czasem stawała czymś normalnym, jak prawo jazdy, tak jak to jest np. w USA. A samolotów, z co za tym idzie operacji lotniczych będzie przybywać. Statystycznie i matematycznie będzie się również zwiększać ilość wypadków - to też normalne, chociaż tragiczne. Trzeba tylko się zebrać i stwarzać takie warunki, żeby maksymalnie ilość wypadków ograniczać. I tu właśnie rola różnych instytucji państwowych i innych jak AOPA ale także doświadczonych pilotów. Może należałoby zwrócić uwagę na szkolenia, ale nie na rewolucję w programach szkolenia - te są dobre i niczym nie odbiegają standardami od szkoleń w Europie czy USA. Może własnie zwiększyć wymagania jeśli chodzi o instruktorów. Może dla przyszłych chętnych do bycia instruktorem wprowadzić coś w rodzaju "piramidy", może zwiększyć wymagany nalot, staż, doświadczenie zanim przyjmie się pilota do szkolenia na instruktora. Może właśnie instruktor - nawet do licencji podstawowej - powinien obowiązkowo mieć odpowiednią praktykę w pełnej akrobacji samolotowej, loty na szybowcach w IMC itp. Słowem powinien wszystko umieć i to moim zdaniem perfekcyjnie zanim zacznie szkolić. Podniósł bym również barierę wiekową dla kandydata itp. Może do programów wprowadzić fakultatywnie (tylko instruktarz - 2h ale do licencji podstawowej) loty w trudnych warunkach, w górach itp. Głównie po to żeby pokazać studentowi jak to wygląda, czym grozi jak tego unikać, jak się zachować itp. Żeby poczuł jakie jest zagrożenie ....
Tylko Wy, piloci z dużym stażem i doświadczeniem możecie coś w tym temacie zrobić, my "świeżaki" jesteśmy za słabi i traktowani jak powietrze.

pozdrawiam
i wysokich lotów

Zacznijmy od siebie panowie

Zacznijmy od siebie panowie piloci. Żadne rozwiazania systemowe nie zastapią zdrowego rozsądku . Umiesz liczyć - licz na siebie , zwykł mawiać mi instruktor. To co się teraz dzieje w lotnictwie to pokłosie bylejakości , która dotarła z innych dziedzin życia. Z tym ,że w lotnictwie ta bylejakość prowadzi w prostej linii do poważnch wypadków.Niech każdy z Was zada sobie prostych kilka pytań:
- kiedy ostatni raz byłem w strefie i ćwiczyłem sytuacje awaryjne???
- kiedy ostatni raz podczas przelotu symulowałem wybór pola do lądowania awaryjnego???
-kiedy ostatni raz symulowałem lądowanie awaryjne na lotnisku ???
-kiedy ostatni raz wykonywałem lot na tzw. ślepaka ????
- kiedy ostatni raz latałem w warunkach minimun ????
-kiedy ostatni raz miałem mape w ręce i analizowałem ją przed i w trakcie lotu ,nie slepiąc bezmyślnie w prostą krechę wyznaczoną przez wciśnięcie przycisku go too na GPS-ie , i za pomocą suwaka liczyłem trasę ????
Pamiętajcie nic nie jest dane na zawsze a zaniechanie treningu to utrata nabytych umiejetności i prosta droga do kłopotów... Latanie po kręgu lub przeloty w idealnych warunkach to nie jest sposób na utrzymanie właściwych nawyków pilotażowych.

Panowie instruktorzy - może czas wrócić do tego co było dobre w przeszłości -więcej dyscypliny i mniej wyrozumiałości dla szkolonych...ale niestety i młoda kadra instruktorska zda się cierpieć na tę samą chorobę...byle jakość....co też zostało opisane w poprzednim nr PL...

Właśnie przeczytałem artykuł

Właśnie przeczytałem artykuł (Skąd tyle wypadków?, PL). Czytaliście koledzy? Jest tam i o tym Zodiaku. Ogólnie przerażająca statystyka. Ale akurat z artykułem kompletnie się nie zgadzam. Epoka "piramidy" już nie wróci. Dlaczego tylu ludzi zabija się w Polsce?
Też zaczynałem w modelarni, później szybowce, teraz samoloty. Ale to był 30 lat temu. W dzisiejszych czasach nie da się ludzi zmusić do podążania ścieżką "piramidy". To było dobre na wiek XX, teraz mamy XXI. I system szkoleniowy należy dostosować do bieżących potrzeb. Świetnie że ktoś ma zapał "od modelarni". Niech idzie tym sprawdzonym szlakiem, na pewno mu to nie zaszkodzi.
Ale popatrzmy też na inny strumień dzisiejszych pilotów, to m.in. ludzie którzy mają pieniądze i kupują sobie samoloty dla przyjemności. I co, zakazać? Mają nie latać? A może mają się zabijać, bo nie są "z piramidy"?
Może i niech się zabijają, skoro taka jest wola ludu i jego wybrańców.
A może jednak próbować coś z tym zabijaniem się robić. SYSTEM SZKOLENIA LOTNICZEGO I WSPARCIA GA W TYM KRAJU OD LAT ODBIEGA OD WSPÓŁCZESNOŚCI. I w dużej części odpowiedzialne za to są agendy rządowe, takie jak ULC PAŻP czy IMGW. Aeroklub Polski też powinien mieć sobie sporo do zarzucenia, pojedyncze aerokluby szkolą do czegokolwiek powyżej PPL.
Czy ktoś słyszał o ULC przyjeżdżającym na pokazy lotnicze z prelekcjami o bezpieczeństwie? W innych krajach przyjeżdżają. Skoro wszyscy się zgadzają że ścieżka od 500/5 do 200/2 ma sens to słucham, kto w dzisiejszej Polsce to promuje? Albo uprawnienia IR - bez teorii ATPL nie da rady, bo samych kursów IR nikt nie organizuje. Takich przykładów można mnożyć - gadania mądrych głów sporo, a rozwiązań systemowych dla GA - zero.
Moim zdaniem piloci GA jak nie chcą umierać w takich ilościach powinni się zebrać i złożyć pozew zbiorowy. Pozew o nie wywiązywanie się ze statutowych obowiązków co najmniej przez ULC (a może i IMGW - słynne radary, czy PAŻP - ostatnie działania dla antybezpieczeństwa w Internecie).
Nawet jak na gruncie prawnym nie będzie łatwo wygrać - bo przecież na wszystko będzie tysiąc papierków - to w mediach na pewno zrobi się gorąco. Smoleńsk zmienił sporo w wojsku, to 40 GA ofiar 2011r też niech nie idzie na marne. Może się uda coś zmienić. Bo jak zostanie po staremu - to i tyle samo osób zabije się w przyszłym roku.
Temat dla latajmybezbiecznie, AOPY, może AP?

Kilka zdań od siebie. Przede

Kilka zdań od siebie. Przede wszystkim strasznie przykro, ze zgineli ludzie. Wspolczuje takze Panu Michalowi, ze znalazl sie w takiej sytuacji, jako czlowiek. Juz jako pilot prywatny, z niewielkim 250h doswiadczeniem (choc intensywnym, bo poltorarocznym) uwazam jednak, ze Pan Michal popelnia absolutny blad prowadzac grupy czesto mniej doswiadczonych pilotow, na wydawaloby sie sielankowe wyprawy. Sam uwielbiam latac po gorach, i czesto robie sobie obozy "kondycyjne" by poczuc gory, ale zawsze najpierw korzystam z podpowiedzi i lekcji od doswiadczonych "gorali" a dopiero potem sam siadam za stery. I to doslownie sam, bez narazania kogokolwiek poza soba i ubezpieczycielem. Co do "zmaterializowania" sie chmury, to w pewnym sensie zgadzam sie z Michalem. Ostatnio podczas powrotu znad Balatonu zostalem przekierowany przez kontrolerow, po upewnieniu sie przez nich, ze mam odpowiednia ilosc paliwa, na zupelnie inny powrot do Polski niz zglosilem to w planie, bo nad beskidem w ciagu 10 min. wyrosly chmury. Wiec nie krytykowalbym tak bardzo tego stwierdzenia o "zmaterializowaniu". To tylko semantyka. Ale tez nigdy, bez wielogodzinnego doswiadczenia nie pretendowalbym do roli przewodnika, zwlaszcza w gorach.

Każdy jest dowódcą swojego

Każdy jest dowódcą swojego samolotu, ma swój rozum i licencję. Zamiast skupiać się na prowadzącym lepiej skupić się nad postępowaniem pilota Zodiaka i tam szukać przyczyn katastrofy. Nikt za niego nie pilotował ani nie podejmował decyzji. Biorąc udział w imprezie zaakceptował jej warunki m.in. to że każdy bierze w locie odpowiedzialność za siebie i swój samolot. Świadomie wystartował znając warunki, kontynuował lot, nie zawrócił choć mógł ro zrobić w każdej chwili tzn. że wiedział co robi i gdzie się pakuje. Zabrakło mu umiejętności przy nawrocie i to wszystko.

A na jakiej podstawie pisze

A na jakiej podstawie pisze pan "ratujcie się sami"? Przecież nawet w raporcie jest napisane, że po wejściu w chmury po kilku sekundach PADŁA KOMENDA, aby wykonać nawrot. W tym wypadku dyskusji nie było. Był podany kurs, na który nawracamy, kolejność (tak, samolot lecący najbardziej z tyłu nawracał jako pierwszy, a potem dopiero kolejne) oraz kierunki (dla sąsiednich samolotów przeciwne) nawrotu. Jeżeli to Pana ciekawi, postępowanie na wypadek niezamierzonego wejścia w IMC (natychmiastowe rozejście się grupy na kursach rozbieżnych) było dyskutowane jeszcze na ziemi na odprawie (zawsze tak robię przy lotach w szyku, mimo, że do tej pory się nie przydawało).

Dowolność była pozostawiona w zakresie takim, że każdy pilot w każdym momencie (np. jak uzna warunki za zbyt trudne) może zrezygnować z lotu w grupie, odłączyć się (po zgłoszeniu prowadzącemu), zawrócić. Ale powiedziane było też, że póki ktoś leci w grupie, trzyma się wspólnie ustalonych na ziemi zasad.

"Nie wchodzi się całą grupą wolno latających samolotów nawet na minutę w chmury (lot VFR ?)". Proszę Pana, w locie VFR nigdy się nie wchodzi w chmury. Należę do pilotów, którzy tej zasady nie ignorują i to nie tylko w lotach grupowych. Aczkolwiek czasami człowiek łamie pewne zakazy bez takiej intencji - nie ignoruje ich, ale popełnia błąd, który prowadzi do złamania. Nawet kierowca, który zazwyczaj dokładnie przestrzega ograniczeń, czasami się zagapi i nie zauważy znaku.

Pozdrawiam,
MJZ

Komentarz do p-tu 6. : tzw

Komentarz do p-tu 6. : tzw "ślepaki" w programie szkolenia do PPL służą tylko do wykonania zakrętu o 180 stopni i lotu po prostej z naborem lub opadaniem, gdy już się Pan znajdzie w "zmaterializowanej" chmurze i nic ponadto. Przepisy VFR jedno, a piloci z PPL drugie... itd. Poza tym, gdy się już prowadzi (zdecyduje się być tzw liderem) grupę samolotów to niestety, ale bierze się częściową przynajmniej odpowiedzialność za to co ta grupa będzie "wyczyniać" na trasie przelotu. Niedopuszczalne jest doprowadzenie do sytuacji: " A teraz ratujcie się sami !!!" . Asertywność lidera gra znaczną rolę w takim locie. Jak zawracamy to zawracamy, a nie dyskusja z całą grupą co robimy. Nie wchodzi się całą grupą wolno latających samolotów nawet na minutę w chmury (lot VFR ?) tym bardziej nie znając doświadczenia innych pilotów w grupie. Utrzymanie pozycji w szyku, prędkości , wysokości itd. w locie grupowym bierze w łeb w chmurach, co stało się faktem. Smutna sprawa.

Witam, Wywołany trochę do

Witam,

Wywołany trochę do tablicy, wyjaśnię kilka spraw.

1. Warunki pogodowe w momencie startu pierwszej grupy z Mielca były zdecydowanie powyżej minimów VMC, ze sporym zapasem pozwalającym na lot w ugrupowaniu.

2. To nie tak, że ja powiedziałem "lecimy" a wszyscy polecieli za mną. Najpierw na odprawie omówiliśmy dokładnie fakt, że każdy decyduje za siebie i może w dowolnym momencie odłączyć się od ugrupowania, zawrócić albo polecieć na własną rękę. Potem każdy dostał wydruki prognoz pogody. A na końcu 15 pilotów - w tym dwóch instruktorów - jednogłośnie postanowiło lecieć. Czy tak by było, gdyby pogoda była fatalna? Z perspektywy czasu wiem, że była to decyzja zła i do końca życia będzie mnie męczyć. Ale była to decyzja wspólna.

3. Pięć minut przed wypadkiem, zaniepokojony nieco sytuacją, zapytałem wszystkich pilotów grupy (w tym Jacka), czy chcą kontynuować lot. Każdy po kolei odpowiedział, że nie widzi problemu.

4. Bez przesady, naprawdę nie jest Wam znane pojęcie opisywane w literaturze fachowej jako "inadverent flight into IMC"? Choćby tutaj: http://www.pilotfriend.com/safe/safety/vfr_to_imc.htm. Nigdy nie zdarzyło się Wam ani na chwilę wejść w chmurę, mimo, że nie mieliście takiego zamiaru?

Cytowana przy okazji moja opowieść o "zmaterializowaniu" się chmury jest prawdziwa. Jak ktoś nie wierzy - zapraszam w Tatry w wietrzny dzień. W strefie rotorów co chwilę pojawiają się i znikają małe chmurki. Chmura nie jest tworem statycznym, o stałej formie. Lądowanie opisywane w tym wątku miało miejsce w Svidniku (LZSK) na Słowacji. Na prawym fotelu siedział fotograf, który cykał cały czas zdjęcia. Ponieważ zawsze analizuję swoje błędy, na ziemi poprosiłem o przeglądnięcie zdjęć - chmury na nich nie było w tym miejscu, w którym w nią wlecieliśmy. A zarządzający lotniskiem tylko wzruszyl ramionami "to się tu często dzieje".

Wlecenie w chmurę nad Bugajem było zdecydowanie BŁĘDEM i nigdy sobie tego nie wybaczę. Jednak nie nastąpiło na skutek celowego działania, ale naszej pomyłki. W tym konkretnym wypadku źle oceniliśmy odległość - chmura była na naszym poziomie i wydawało się nam, że jesteśmy na tyle daleko, że zdążymy wyjść NAD nią (pokrycie było poniżej 4/8, więc jak najbardziej legalnie). Tymczasem okazała się bardzo blisko i wlecieliśmy nie nad nią, ale w nią. Błędów nie popełnia tylko ten, kto nie lata.

5. Uważam, że każdy ma prawo pisać o bezpieczeństwie. A już na pewno mówić o SWOICH błędach. Ja w swoich postach nikogo nie pouczam. Dzielę się tylko swoimi doświadczeniami, także tymi złymi.Może dzięki temu ktoś kiedyś podejmie mądrzejszą decyzję. Myślę, że jest to wartościowsze od stwierdzeń typu "jestem dobrym pilotem nigdy w IMC nie wlatuję, nawet niechący".

6. Jeżeli ćwiczenie ślepaków na PPL nie jest w żaden sposób przygotowaniem na niezamierzony wlot w IMC, to proszę o oświecenie mnie, czemu w takim razie służy?

Oczywiście, że do tej śmierci doprowadziły nasze, w tym także moje błędy. Oczywiście, że należało nigdzie nie lecieć. Liczę się z tym, że po dokładnym zbadaniu tego wypadku poniosę konsekwencje, a już na pewno całe życie będzie mnię męczyło sumienie .

Jednak przyczyną tej katastrofy nie był celowy wlot w chmurę ubezwłasnowolnionych "owieczek" za jakimś wariatem - jak niektórzy próbują sugerować. Przyczyną - na ile mogę ocenić będąc tam - było nałożenie się co najmniej dwóch spraw: nieumyślnego wlotu wlot w IMC spowodowanego błędną oceną pogody + jeszcze coś innego, co do tej pory nie zostało wyjaśnione (mam nadzieję, że PKBWL to zrobi). Bo 3 pilotów wyleciało z tej chmury po 2-3 minutach, bez oblodzenia, bez utraty wysokości, nawet bez większego strachu, a jeden, i to ten zdecydowanie najbardziej doświadczony z nas, latający wcześniej w IMC, już nie wyleciał.

Jeżeli ktoś czuje potrzebę dalszej dyskusji, zapraszam też na priva: m.zazula@justfly24.pl

Pozdrawiam,
Michał Zazula
(organizator wyprawy do Rumunii)

W raporcie pojawiło się też

W raporcie pojawiło się też słowo "niespodziewanie" weszła w chmurę, czy to jakiś błąd językowy, czy zjawisko nagłego pojawienia się chmury przed maską zdarz się - po prostu? Z moim kilkuset godzinnym nalotem nie spotkałem sie z czymś takim, wrecz przeciwnie, gdy widzę przed sobą jakiś "obłoczek" to zanim do niego dolece mija "wieczność", a w cale takim wolnym sprzętem się nie poruszam. Czy ma ktoś może doświadczenia z tego rodzaju "nagłym" pojawieniem się chmury przed maską?

Czytałem raport wstępny

Czytałem raport wstępny kolejny raz, szukając tam... właśnie. To wszystko jak dla mnie, jest jak jakiś sen, zupełnie nie potrafie zrozumieć dlaczego, jakim prawem do tego doszło? Nie pomijając wagi wielu elementow wyprawy, najbardziej przeraża mnie zdanie (mniej wiecej) na około 10 sek grupa weszła w chmure i samolot zmienił pozycje w szyku, z lewej na prawa!! Wejście w szyku w chmure (świadome) w separacji ok 200m (pomijam wogle sam fakt)!! Zdarza mi się latać w szyku w warunkach idealnych (tylko wowcza przychodzi mi to do głowy) i wiem jak strasznie trudno utrzymać jest stałą separacje przy pełnej widziałności, z bolącym karkiem od okręcania głowy, ja tego nie rozumiem, czy może ktoś bardziej to czuje i potrafi to wyjaśnić? Na samą myśl, czytająć to zdanie, robi mi sie gorąco jak pomyśle, że ja jestem w takim szyku!

To ja zacytuję fragment

To ja zacytuję fragment dyskusji na temat bezpieczeństwa latania Cirrusem, która zeszła na tor boczny związany z wypadkiem Zodiaka. Zacytuję, bo wydaje mi się to ważne, bo chyba widać tu sedno sprawy. Więc żeby nie uciekło:

Początek cytatu

17/11/11@0039HRS Michał Zazula pisze:
To dlaczego już na PPL uczą nas "ślepaków" skoro to nie ma prawa się zdarzyć? Bez przesady, kto z pilotów VFR nigdy nie wleciał w chmurę, wystąp... Ja latam trzy lata i zdarzyło mi się to jakieś 3 albo 4 razy. W tym raz chmura po prostu zmaterializowala się przed nami, na prawym fotelu siedział fotograf i potem przeglądał zdjęcia zrobione chwilę wcześniej - chmurki nie było. A ze bylo to na podejściu na lotnisko w górach - zrobilo mi się gorąco.
Pytanie jest jak wielu z nas CELOWO i ŚWIADOMIE wchodzi w IMC i kontynuuje lot w takich warunkach mimi braku IFR, w myśl zasady "samolot da radę..."
MJZ

17/11/11@2335HRS Anonim pisze:
Niestety Panie Michale, jest Pan ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać w kwestii bezpieczeństwa latania GA, zdrowego rozsądku i podejmowania mądrych decyzji. Zwroty użyte przez Pana: nam się udało małą cessna, chmura zmaterializowała się przed maską czy tym podobne pokazują, szczególnie w świetle ostatnich wydarzeń (rumunia), że przewartościowanie swoich możliwości oraz umiejętności nie jest Panu obce (prowadzenie grupy w TAKICH warunkach z TAKIM - małym- doświadczeniem). Planowanie i przygotowanie lotu, warunki meteo etc; właśnie o to chodzi w wypadku pod pyżowicami. Lot nie powinien się odbyć! bądź powinien się skończyć wcześniej, przecież znali prognozę! tak samo było w innych przytoczonych tu przypadkach (yok, c182 i cirrus .) Trzeba potrafić sobie powiedzieć - nie lecę! jak się odpowiada tylko za siebie, nie wspomnę o tym, że biorąc na pokład podróżnych, czy prowadząc inne załogi trzeba pomyśleć 2 razy. Meteo podawało cavok, niestety zmaterializował nam się front, ale nasza cześka z samochodowym gps da rade . . żal . A dyskusja toczy się na temat bezpieczeństwa samolotu cirrus . . .

17/11/11@1021HRS Anonim pisze:
Panie Michale,
Mam ponad tysiąc godzin nalotu i nigdy żadna chmura się mi się nie zmaterializowała.
Jak czytam wstępny raport z katastrofy SP-YOK to nóż w kieszeni mi się rozkłada.
4 załogi w szyku 2 razy pakują się w chmurę ??
Zapewniam Pana, że idea szkolenia do ślepaka w ramach PPL(A) jest zdecydowanie inna niż się Panu wydaje.
Łukasz

Cytatu koniec.

To nie był samolot

To nie był samolot ultralekki!!! Po co mieszać ludziom w głowach??